Oto treść tego artykułu:
Był lekarz, prokurator i ksiądz. Poza tym dzieci i młodzież. Łączy ich uprawianie karate tsunami – sportu walki, który powstał w Polsce 30 lat temu. Około 80 osób zjechało w miniony weekend do Łowicza na V Otwarte Mistrzostwa Polski Karate Tsunami. W gronie tym byli zawodnicy ćwiczący rok lub dwa, nastolatkowie z nieco większym stażem, ale też osoby mające około 60 lat.
Przyjechali m.in. z Warszawy, Olsztyna, Płocka, Staroźrebów, Bolesławca, Hajnówki i Kutna. Nie brakuje też zawodników miejscowych, z Łowicza – mówi Włodzimierz Parfieniuk z Hajnówki, 7 dan, wiceprezes Federacji Karate Tsunami – Renmei. Mistrzostwa to nie tylko rywalizacja, bo część osób nie brało w niej udziału. Przyjechali na treningi i ćwiczenia pokazowych technik karate, które odbywały się pojedynczo i w kombinacjach kilku technik jednocześnie.
Spośród kilkunastu pokazów nasz rozmówca wymienia Kata Tsunami – pokaz walki z kilkoma przeciwnikami, ale bez ich fizycznej obecności, Yakusoku-Kumite – ustaloną według zasad walkę oraz Tokui-Kata – pokaz walki z przyrządami.
- Rywalizacja nie jest najważniejsza, choć ona podnosi chęć nauki, motywuje do pracy i uczy pokory – mówi Maciej Misztal, lekarz zawodów. - Bo bezpośredni kontakt z przeciwnikiem uczy pokory. Ale zawodnicy przyjeżdżają na mistrzostwa także po naukę. Po to, aby poprawić technikę, podpatrzeć innych.
Tylko drobne otarcia
- To bezpieczny sport. Przy rozsądnym postępowaniu rzadko się zdarzają kontuzje, a nawet grając w warcaby można skręcić kostkę wstając od stołu – mówi wspomniany Maciej Misztal, wiceprezes najstarszego w Polsce klubu, działającego w Kutnie, jednocześnie lekarz zawodów. - W poprzednich Mistrzostwach Polski i Europy poza drobnymi otarciami nie było żadnych incydentów.
Sporty walki zaczął trenować w 1978 roku, był wówczas na I roku studiów, miał 19 lat. Trenował m.in. karate shotokan i taekwondo. Od 1991 roku uprawia karate tsunami. Dlaczego tę dyscyplinę?
- To rozsądny styl. Sport uprawiam ze względów medycznych – poprawia to stan fizyczny i psychiczny. Jest to godne polecenia dla ludzi młodych, aby chociażby odciągnąć ich od komputera. Przez ostatnie 2-3 lata widać zainteresowanie także tym sportem. Poza tym jest to styl dynamiczny i może mieć zastosowanie w życiu codziennym, bo pozwala skutecznie obronić się przed napastnikiem.
Zdaniem naszego rozmówcy każda sztuka walki pozbawiona patologii warta jest polecenia.
Mam posłuch u uczniów
Czwórka zawodników przyjechała do Łowicza z Krosna pod opieką o. Grzegorza Badziąga, kapucyna. O ks. Grzegorzu niektórzy żartobliwie mówią, że jest kapelanem Karate Tsunami. Ale nie jet to do końca żart, bo w drugim dniu mistrzostw, w niedzielę 15 listopada w kościele pijarskim w Łowiczu o godz. 9.30 odprawił mszę św. w intencji zawodników biorących udział w zawodach.
O. Grzegorz Badziąg, 4 dan, był też sędzią zawodów. Jest też nauczycielem religii w gimnazjum i – jak sam przyznaje, choć zajęcia nie mają nic wspólnego z karate – ma u uczniów posłuch. Pracuje też jako wykładowca w Policealnej Szkole Pracowników Ochrony i Detektywów Okichana, na której wykłada sztukę obrony, obezwładniania i transportu. Jest też instruktorem, ponieważ prowadzi klub przy jednej ze szkół podstawowych w Krośnie. Tamtejszy klub działa od 6 lat. Liczy 34 osoby, które ćwiczą w 2 sekcjach wiekowych. Najmłodszy zawodnik to 5-latek. - Mój młodszy o 15 minut brat bliźniak prowadzi klub i ćwiczy karate. „Zaraził” mnie tym sportem około 20 lat temu. Na nasze pytanie o łączenie filozofii Wschodu i posługi kapłana odpowiada: - Nie ma tutaj filozofii, są ćwiczenia psychiki. To forma bezpieczna dla katolików i innych chrześcijan. Mówię tak, bo mamy w swoim sportowym gronie np. prawosławnego.
Ćwiczącym karate tsunami nauczycielem historii jest łowiczanin Adam Heince. Do łowickiego klubu zapisał się 10 lat temu. - Zawsze chciałem ćwiczyć, ale brakowało czasu, może trochę mobilizacji. Gdy jednak zaczął trenować, stwierdził, że ten sport spełnia jego oczekiwania. Na czym mu zależało? Na ogólnym rozwoju fizycznym i psychicznym. - Ten system spełnia moje oczekiwania, bo czuję się silniejszy. Najtrudniejsza nasza walka życiowa to ta, jaką toczymy codziennie z samym sobą. Karate tsunami pomaga pod względem rozbudowy pewności siebie, odporności również na stres. To pomaga w pokonywaniu codziennych trudności.
Uprawianie sportu wpływa też na jego pracę w szkole, choć nie bezpośrednio. - Respekt? Oczywiście, że uczniowie go do mnie mają. Nie muszę podnosić głosu i rzadko wydobywam emocje negatywne. Dzięki treningom wiem np. to, że trzeba działać szybko i zdecydowanie. Nie oznacza to, że nauczyciel używa przemocy w szkole. Jak sam dodaje, można ją zastosować jedynie jako ostateczność, na ulicy.
Pozytywny aspekt uprawiania tego sportu jest taki, że łatwiej jest znaleźć płaszczyznę porozumienia z uczniami, gdy ma się kilka zainteresowań niż tylko nauczana na lekcjach historia, ale też np. sport, muzyka i film. - Dostrzegają wtedy we mnie nie tylko nauczyciela, ale też człowieka. Staję się dla nich autentyczny. Przekonując ich do siebie jako cżłowieka, przekonam ich także jako nauczyciel.
O karate gimnazjaliści również pytają, niekiedy przychodzą do łowickiego klubu na treningi. Nie zawsze zostają w nim na dłużej. To sztuka dla wytrwałych, cierpliwych. W krótkim czasie nie nauczą się szybko walczyć, na to potrzeba czasu i dogłębnej chęci nauki.
Wczesne początki
Nie wszyscy rozpoczynają uprawianie karate tsunami jako dorośli. Na mistrzostwach w Łowiczu były też kilkuletnie dzieci. Wśród nich 9-letni Filip Siejka z Łowicza i 8-letnia Pola Bińkowska z Warszawy.
Pola od 2 lat trenuje w klubie przy ul. Patriotów w Radości. Zapisała się do klubu po to, aby umieć się obronić, trochę też – jak sama mówi „dla gimnastyki”. W jej domu nikt nie miał do czynienia z karate, choć tata Poli trenował kiedyś judo. Jak rodzice zareagowali na taką deklarację córki? - Chcesz ćwiczyć – proszę bardzo – mówi tata. Przyznaje, że miał wprawdzie obawy, że to fanaberia 6-latki, która szybko minie. - Ale jej nie przechodzi i bardzo dobrze, że zapał nadal jest. Mama Poli dodaje, że każdy trening to półtorej godziny solidnej „gimnastyki”. Ale Pola ma chęć brać w nich udział i jeszcze nigdy nie powiedziała, że nie chce iść na trening. A to utwierdza ich w przekonaniu, że trzeba pomóc córce w trenowaniu tego sportu.
Ostatni z naszych rozmówców to 9-letni Filip Siejka, na co dzień uczeń klasy III Szkoły Podstawowej nr 4 w Łowiczu. Trenuje w łowickim klubie od 2 lat. Kilkakrotnie brał już udział w zawodach – np. w Mistrzostwach Księstwa Łowickiego, Mistrzostwach Europy, które odbyły się w Bytomiu. Podobnie jak Pola, młody zawodnik jest nieco zdenerwowany, gdy w czasie zawodów próbujemy się od niego czegoś więcej dowiedzieć. Mówi tylko, że był z panią ze świetlicy na treningu i tak mu się ten sport spodobał, że zapisał się do klubu. Treningi są dwa razy w tygodniu, a prowadzi je prezes łowickiego klubu Daniel Bogusz, 5 dan.
Mama Filipa dodaje, że podczas podsumowania sportowego roku szkolnego 2009/2010 otrzymał specjalne wyróżnienie od burmistrza Łowicza, jako najmłodszy sportowiec w naszym mieście.
Wszyscy nasi rozmówcy podkreślali wysoki poziom i dobrą organizację mistrzostw w Łowiczu – choć cały czas trzeba podkreślać, że karate tsunami to tylko jedna ze szkół karate, inna od karate tradycyjnego, w gruncie rzeczy dość niszowa. Wprawdzie np. Pola wygrała walkowerem, bo jej przeciwniczka nie dojechała, a inna dziewczynka została zdyskwalifikowana za wyjątkowo niesportowe zachowanie – mówiąc wprost ugryzła przeciwniczkę w rękę, na szczęście obrażenie było powierzchowne, ale patrząc na imprezę z zewnątrz widać było, że i sami sportowcy biorący w nich udział są dobrze zorganizowani i zdyscyplinowani. W hali OSiR przy ul. Jana Pawła II panował porządek, a wchodząc do obiektu podczas zbiorowego treningu, nie miało się wrażenia, że on się odbywa. Panowała bowiem cisza – choć na matach na hali ćwiczyło 80 osób. To było widać: karate uczy dyscypliny.
Mirosława Wolska-Kobierecka
Poniżej reprodukcja tego artykułu:
W omówionym artykule zamieszczono dwie kolorowe fotografie.
Pierwsza fotografia, z podpisem: "Trening zbiorowy przed Mistrzostwami Polski Karate Tsunami", przedstawia scenę z jednego z treningów, który odbył się w trakcie XX Taikai Zjazdu Karate Tsunami, przeprowadzonego przy okazji V Otwartych Mistrzostw Polski Karate Tsunami 14-15 listopada 2009 roku w Łowiczu. Na pierwszym planie – w pierwszym rzędzie widoczni tu są obecni mistrzowie o najwyższych stopniach: shihan Waldemar Badziąg 7 dan (Piła), shihan Paweł Przybyszewski 6 dan (Płock), shihan Andrzej Kaczmar 6 dan (Bytom), shihan Tadeusz Ryniec 6 dan (Kutno), kyoshi Marek Furman 5 dan (Żychlin), renshi Krzysztof Kurkowski 4 dan (Łowicz), a w drugim rzędzie m.in. sensei Jan Najberg 1 dan (Kutno) i sensei Andrzej Misztal 1 dan (Kutno) – najstarsi weterani Karate Tsunami, uczestnicy pierwszego treningu tego stylu, przeprowadzonego przez soke Ryszarda Murata w 1979 roku, a także sensei Sławomir Szczepaniak 1 dan (Krośniewice). Na fotografii tej widać ćwiczenie kombinacji z wykorzystaniem age-ude-uke (bloku wznoszącego przedramieniem).
Druga fotografia, z podpisem: „Za chwilę rozpoczną się zawody. Na macie pośrodku Pola Bińkowska” przedstawia grupę kilkunastu zawodników Mistrzostw Polski w różnym wieku: seniorów, juniorów i kadetów, z różnych ośrodków: Kutna, Warszawy, Bytomia, Staroźrebów i Pilawy, zgromadzonych wokół planszy i oczekujących na swój start.